Być może nadal wielu kierowców nie jest tego świadoma, ale zamachowe koło dwumasowe coraz częściej pojawia się także w samochodach z silnikiem benzynowym. Z jakimi wydatkami należy się zatem liczyć w przypadku awarii tego podzespołu?
Użytkownicy Diesli z pewnością przywykli do obecności dwumasy w swoim samochodzie. Potężny moment obrotowy jaki generuje silnik wysokoprężny wymaga skutecznego tłumienia drgań, które mogą przenosić się z jednostki napędowej na skrzynię biegów. Za to zadanie odpowiada właśnie koło dwumasowe.
Dwumasa w benzyniaku?
Niewielu kierowców zdaje sobie sprawę, że dwumasowe koło zamachowe od lat stosowane jest w samochodach z benzynowymi silnikami. Ta niewiedza wynika z bardzo niskiej usterkowości tego podzespołu w benzyniakach. Dwumasę montowana najczęściej w silnikach wolnossących, których krzywa przebiegu momentu obrotowego ma łagodniejszy kształt, co zmniejsza przeciążenia, z jakimi musi sobie poradzić ten podzespół.
Trwałość koła dwumasowego w benzyniaku
Obecnie produkowane jednostki benzynowe wykonane w duch tzw. downsizingu, coraz częściej posiadają turbodoładowanie, które jest tak zsynchronizowane, aby silnik generował maksymalny moment obrotowy przy bardzo niskich obrotach wału napędowego rzędu 1400-1700 obr./min. To sprawia, że w przyszłości zapewne istotnie zwiększy się awaryjność i koszt obsługi aut z takimi jednostkami. Cena koła dwumasowego wyraźnie się różni w zależności od marki auta. Zaledwie 1381 zł to najniższa cena za dwumasowe koło zamachowe. Po przeciwnej stronie znajdziemy natomiast DKZ, których cena sięga nawet 6000 zł. Warto zaznaczyć, że trwałość DKZ w przypadku silników benzynowych szacowana jest na co najmniej 300-400 tys. km, czyli niemal drugie tyle, co w Dieslach. Z tego powodu ryzyko awarii tego podzespołu w tych autach nie jest duże. Nie jest to regułą, ale zwykle okazuje się prawdą.